Na temat „Wrzeszczańskiej Szkoły dla Rodziców” rozmawiamy z terapeutką Agnieszką Janczuk.
Z jakimi problemami zgłaszają się osoby, które trafiają do Szkoły dla Rodziców?
AJ - Z bardzo różnymi. Jedni przychodzą do nas, by w końcu dostać złoty środek, który pozwoli im dobrze wychować dziecko. Inni zgłaszają się, bo dziecko sprawia duże kłopoty i chcieliby wiedzieć jak je "naprawić”. Są też tacy rodzice, którzy sami czują, że coś w relacjach z dziećmi psują, Przychodzą do szkoły, by coś w sobie zmienić i nie stosować ciągle takich metod jak krzyk i wymierzanie kar. Przychodzą też do nas osoby skierowani przez sąd rodziny w związku z toczącą się w sądzie sprawą.
Czy zgłaszanie się do szkoły jest trudne emocjonalne...
AJ - Jest to odważny krok. Takie zajęcia wymagają czasami przyznania się do błędów. Wymagają otwartości, opowiadania o sobie, o tym jak układają się relacje z dziećmi i z ich rodzicami gdy byli mali. Potrzebna jest też dyscyplina. Można opuścić tylko jedne zajęcia.
Jeśli ktoś ma zawikłaną relację z dzieckiem i dzieje się dużo negatywnych rzeczy, to faktycznie nie jest łatwo się z tym mierzyć i trudno mówić o tym na grupie. Może pojawić się lęk przed poddaniem ocenie, stad ważna rola reguł i zasad, które są ustalane na samym początku zajęć. Dotyczą one m.in. dyskrecji, gdy pojawiają się treści osobiste. Umawiamy się, że watków osobistych poza grupę wynosić nie wolno.
Są też inne reguły?
AJ – Umawiamy się również, że uczestniczymy w zajęciach na tyle, na ile czujemy, że jesteśmy wstanie. Gdy pojawia się myśl, że ujawnienie czegoś, może zbyt dużo kosztować, można to zachować dla siebie. Na grupie panuje też zakaz krytykowania i oceniania siebie nawzajem. Prosimy by mówić za siebie i od serca.
Co wzbudza w rodzicach największe zdziwienie?
AJ – To, że stosowanie kar, nie jest dobrą metodą wychowawczą. Kary nadal są powszechnie stosowane, to proste powielanie schematu z własnej przeszłości.. Część uczestników oczekuje, że w naszej szkole dostanie magiczny zestaw kar. Tymczasem kluczem do wychowania dziecka nie jest kara, tylko pozwolenie mu na doświadczenie konsekwencji swojego postępowania.
Jeśli dziecko ukradnie batonika w sklepie, to musi go oddać lub za niego zapłacić. Gdy z powodu szarpaniny z innymi uczniami wybije szybę w oknie, to powinien w miarę swoich możliwości za to zapłacić np. rezygnując z kieszonkowego. Tymczasem praktyka jest inna. Rodzice boją się tak postąpić, żeby się tylko nie wydało, że moje dziecko kradnie, czy wybija szyby. Takie postępowanie powoduje, że czuje się ono bezkarne, uczy się też, że istnieje podwójny świat norm.
Mogą się też pojawić tzw konsekwencje regulaminowe np jeśli dziecko notorycznie spóźnia się na obiad, to po pierwsze nie je z rodziną, a po drugie je zimny obiad. To wymaga pracy, czasami jest nam trudno to robić. Litujemy się nad dzieckiem, odgrzewamy obiad i nie jesteśmy konsekwentni.
A jaki temat jest najprostszy?
AJ - Chyba żaden, może blok poświęcony uczuciom…. Uczucia są wstępem do naszych spotkań. Pozwalają rozumieć to co dziecko przeżywa poprzez uświadomienie sobie tego co sami przeżywamy.
Jakimi metodami pracujecie ?
Zawsze jest wprowadzenie teoretyczne np. na temat zachęcania dziecka do współpracy, czy zachęcania do samodzielności. Robimy burzę mózgów, która pokazuje co grupa wie na ten temat. Potem osoby prowadzące coś dopowiadają.
Czasami prowadzący wprowadzają jakąś grę. Kiedy omawiamy temat granic prowadzący wstają i po kolei dotykają uczestników, itp. Po takim doświadczeniu rozmawia się na temat uczuć. Omawiamy co czuli, gdy dochodziło do przekroczenia ich granic. W konsekwencji już znacznie łatwiej można sobie wyobrazić. co czują w podobnych sytuacjach ich dzieci.
A zadania domowe, podobno jest coś takiego?
Czasami trzeba było pomyśleć nad zadanym tematem i sformułować komunikaty, np jeśli coś mnie złości w moim dziecku to piszę na temat swoich reakcji i jednocześnie zastanawiam się nad sposobami reagowania zgodne z nowymi zasadami.
Generalnie chodziło o to by stosować nowo poznaną wiedzę w praktyce.
Rodzice dostali też propozycję, by powiedzieć dzieciom o tym, że oni chodzą do Szkoły dla Rodziców. Wg relacji uczestników one się tym bardzo interesowały. Było to dla nich ważnym komunikatem: „Bardzo zależy mi na tobie, chcę się czegoś nauczyć, by nasze relacje były lepsze.
Co jest prawdziwą kwintesencją Szkoły dla Rodziców?
AJ - Ważne jest, by utrzymywać kontakt z dzieckiem, by nie zrywać relacji, nawet gdy pojawiają się bardzo trudne momenty i bardzo agresywne impulsy. Trzeba uważać aby nie padały słowa, które mogą podważać poczucie wartości dziecka, albo dawać do zrozumienia, że się je nienawidzi. Gdy padają słowa poniżające, to relacja jest zrywana. W trudnych momentach najlepiej mówić o swoich uczuciach: „jestem wściekała”, „jest mi smutno”. Nie stosować komunikatów wyrażających wprost, że dziecko jest złe, że nic w życiu nie osiągnie itp. To podstawa. W tym jest ogromna wartość, Dziecko jest wstanie zrobić dużo, gdy czuje się szanowane i po prostu kochane.
Projekt "Wrzeszczańska Szkoła dla Rodziców" był realizowany od marca do maja 2011 i finansowany ze środków Gminy Gdańsk.