OPIS OBSERWACJI UCZESTNICZĄCYCH WYKONANYCH PRZEZ Martę Wasiak, studentkę pedagogiki Wyższej Szkoły Ateneum
I Obserwacja uczestnicząca wykonana podczas zajęć arteterapii w dniu 26 marca 2010 r.
W zajęciach uczestniczy szóstka dzieci plus dwóch wolontariuszy.
Zajęcia prowadzi arteterapeuta.
Początek zajęć. Dzieci siedzą na dywanie w jednej z sal lekcyjnych. Te, które nie siedzą samodzielnie, są podtrzymywane na wielkich poduszkach przez opiekunów.
Zaczynają się pracą nad emisją głosu. Dzieci wykonują ćwiczenia głosowe z nieśmiałością. Widać, że obawiają się wydać z siebie mocny głos. Grupa jest mało skoncentrowana. Z Michaliną (MPD) jest bardzo utrudniony kontakt. Nikt w grupie nie rozumie co mówi oprócz jednej z uczestniczek, która tłumaczy innym to co mówi Michalina.
Dzieci wybierają bajkę, jaką będą przedstawiać. Trudno jest znaleźć opowieść, która odpowiadałaby wszystkim uczestnikom. Jedno z dzieci obsesyjnie chce, żeby cała grupa bawiła się w zabijanie. W końcu grupa się uspokaja. Osoba prowadząca opowiada bajkę pt. „Szklana góra”.
Dzieci wybierają sobie role i odgrywają bajkę. Dzieciom, które samodzielnie nie siedzą dużą przyjemność sprawia wstawanie, przy pomocy wolontariuszy i odgrywanie roli na stojąco.
Ponownie pojawia się obsesyjny wątek zabijania wprowadzony przez jedno z dzieci. Czuć, że pozostałym dzieciom, nie bardzo pasuje ten temat. Osoba prowadząca próbuje przekształcać obsesyjne zachowania dziecka. Nie krytykuje go, ale przekształca impuls zabijania w zabawę.
Po zakończonym przedstawieniu bajki, dzieci, chcą to zrobić jeszcze raz. Wymieniają się rolami. W przedstawieniu biorą też udział opiekunowie, którzy próbują przełamywać własną nieśmiałość.
Na koniec osoba prowadząca dziękuje wszystkim za spotkanie, chwali każdego z uczestników osobno, wybierając to co w ich pracy było najciekawsze.
II Obserwacja wykonana podczas zajęć arteterapii w dniu 3 grudnia 2010 r.
Dzieci wjeżdżają do sali na wózkach. Są z nich wyciągane przez wolontariuszy i osobę prowadzącą zajęcia. Wszyscy siadają i rozluźniają się na dywanie.
Zajęcia zaczynają się od przypomnienia wiersza „Lokomotywa” Juliana Tuwima. Okazuje się, że mimo wielu prób, wspólne, równe wyrecytowanie wiersza się nie udaje.
Zapadają ostatnie decyzje o tym, kto będzie mówił dany fragment wiersza.
Osoba prowadząca zwraca tu dużą uwagę na indywidualne umiejętności w wymowie.
Najlepszym rozwiązaniem okazuje się posadzenie dzieci odpowiednio do układu wersów wiersza. Te dzieci, które są w stanie poruszać się same lub z niewielką pomocą innych, siadają wg wyznaczonej kolejności.
To ułatwia im zapamiętanie, kto po kim mówi.
Uczniowie jeszcze raz prezentują swoje teksty. Następnie każde z nich stara się wykazać swoimi zdolnościami motorycznymi. Wszyscy starają się zrobić ręką duże koło, przypominające koło lokomotywy.
W pewnej chwili jedno z dzieci zaczyna mówić o swoim strachu przed wystąpieniem na scenie. Toczy się krótka rozmowa, podczas której dziecko dostaje dużo wsparcia i poczucie, że ma prawo przeżywać stres związany z publicznym występem.
Po przećwiczeniu ‘ról’, toczy się rozmowa na temat scenografii.
W wyniku dyskusji okazuje się, że ważnym elementem scenografii będą wózki uczestników. Pojawia się pomysł, by pokryć je kolorowym materiałem, tak by widoczne z boku koła, przypominały lokomotywę.
Zajęcia kończą się. Dzieci zostają z powrotem posadzone na wózkach..
WYSTĘP 16 GRUDNIA 2010
Na samym początku dzieci wydają się być podekscytowane i stremowane. Przy pomocy opiekunów zajmują swoje miejsca na dużym materacu, który został ułożony na niewielkiej scenie.
Dzieci, które nie siedzą samodzielnie, są podtrzymywane przez wolontariuszy, ale ich pomoc nie rzuca się w oczy.
Za dziećmi widać kolorową „lokomotywę” utworzoną z wózków dzieci i wielkiej kolorowej płachty.
Na sale wchodzi publiczność: nauczyciele, dyrekcja szkoły i rówieśnicy naszych aktorów.
Spotkanie zaczyna się od wysłuchania kolędy, którą na skrzypcach i pianinie grają wolontariusze fundacji.
Przedstawienie fragmentów „Lokomotywy” wypada zaskakująco dobrze.
Dzieci doskonale wiedziały kiedy wchodzić ze swoją kwestią, akcentowały ostatnie słowa, przez co wiersz nabierał dynamicznego charakteru.
Dzieci pokazały, iż udało im się utworzyć zgraną grupę. Umiały pomóc sobie nawzajem. Doskonale wczuwały się w rolę aktorów.
Mimo, że część dzieci w dalszym ciągu mówi w sposób bardzo niezrozumiały, całość wiersza można było dobrze zrozumieć.
Publiczność słuchała w ciszy ze skupieniem. Były gromkie oklaski i słowa uznania ze strony osoby prowadzącej.
Po przedstawieniu każde z nich dziękuje i cieszy się, że była okazja do pokazania się. Miałam wrażenie, że dotarło do nich, że nie tylko najbliższe otoczenie jest z nich zadowolone, ale że również inni dostrzegają ich pracę i umiejętności.
Po zakończeniu inscenizacji i otrzymaniu dużej ilości braw miało się odczucie, jakby inne dzieci obecne na sali wysyłały sygnały, że chciałyby brać udział w takich występach.
WNIOSKI
Podsumowując uważam, że mało jest takich zajęć, gdzie niepełnosprawne dzieci mogą się rozluźnić, a zarazem dużo nauczyć poprzez zabawę. Widać, iż brakuje takiej formy pracy, podczas której wspiera się dziecięcą kreatywność. Praca z tymi dziećmi wymaga wiele cierpliwości i spokoju.
Każde z nich ma zupełnie inny temperament i inne pomysły na zrealizowanie tego samego tematu czy zadania. Wyobraźnia dzieci jest obszerna i trzeba pozwolić im się wykazać.
Udział w zajęciach pozwolił dzieciom nabrać – tak potrzebnej - pewności siebie.
Gromkie brawa, jakie dostały po przedstawieniu „Lokomotywy” dopingują ich do dalszej pracy.
Można zauważyć znaczną różnicę miedzy trudnymi początkami pracy z tą grupą, a końcowym efektem zajęć. To dowodzi, ze warto podejmować takie działania.